W dniu dzisiejszym w ramach 3 kolejki rozgrywek IV Ligi Cartusia 1923 Kartuzy w wyjazdowym spotkaniu z GKS Kolbudy zremisowała 2:2, choć do przerwy prowadziła 0:2. Mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie Kartuzjanie zepchnęli do głębokiej defensywy gospodarzy i stworzyli wiele klarownych sytuacji bramkowych, z których wykorzystali tylko dwie…

W drugiej odsłonie, zadowoleni z wyniku Kartuzjanie oddali inicjatywę piłkarzom Kolbud, którzy walcząc o korzystny wynik do ostatniego gwizdka sędziego w ostatniej minucie meczu doprowadzili do remisu 2:2.

Mecz rozpoczął się od ataków piłkarzy Cartusii, którzy co rusz nękali bramkarza gospodarzy. Już w 2 minucie po prostopadłym zagraniu Mateusza Niedźwieckiego w pole karne, w sytuacji sam na sam z znalazł się Marcin Dampc, ale jego strzał na bramkę obronił będący w znakomitej dyspozycji bramkarz Kolbud Patryk Cisewski, który był chyba najjaśniejszym punktem tej drużyny wielokrotnie ratując swój zespół od utraty bramki. W 7 minucie w kolejnej sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy znalazł się Mateusz Niedźwiecki, ale i on przegrał ten pojedynek. W 27 minucie po kolejnym zagraniu w pole karne Kolbud piłkę przejął wybiegający zza obrońców Jakub Giec, który uprzedził również bramkarza i mijając go został przez niego powalony na ziemię. Gdy wydawało się, że w sytuacji tej będzie rzut karny sędzia główny z wiadomego tylko sobie powodu nie zareagował nakazując grać dalej. Na szczęście napór piłkarzy Cartusii w końcu przyniósł pożądany efekt. W 35 minucie spotkania zagranie Kacpra Paninskiego wzdłuż pola karnego gospodarzy przejął co prawda jeden z obrońców Kolbud, który zagrał piłkę w kierunku swojego bramkarza, ale futbolówkę sprytnie przejął chyhający na taki właśnie błąd Mateusz Niedźwiecki, który tym razem wykorzystał sytuację sam na sam i pewnym, płaskim strzałem z 11 metra umieścił piłkę w siatce i dał prowadzenie Cartusii 0:1. Chwilę później, bo w 38 minucie meczu Kartuzjanie po krótko rozegranym rzucie rożnym i zagraniu piłki przez Kacpra Paninskiego w pole karne zdobywają druga bramkę. W sytuacji tej do centry w pole karne na 7 metr najwyżej wyskoczył kapitan naszej jedenastki Marcin Dampc, który pięknym strzałem głową podwyższył prowadzenie. Gospodarzy w tej części meczu stać było tylko na jedną groźną akcję bramkową. Była to sytuacja z 45 minut meczu, w której wykonywali rzut rożny. Do wrzuconej w pole karne piłki doszedł najwyższy chyba na boisku Paweł Piotrowski, który uderzył głową w kierunku naszej bramki, ale strzał ten obronił bramkarz Cartusii Artur Babiński, który sparował piłkę a ta po odbiciu się jeszcze od poprzeczki wyszła w pole. Na przerwę nasi piłkarze po bardzo dobrej grze schodzili więc prowadząc zasłużenie 0:2.

Na drugą połowę trener Kolbud Dariusz Stasiuk widząc nieporadność swoich podopiecznych desygnował od samego początku dwóch nowych zawodników. Decyzja ta była jak się okazało strzałem w dziesiątkę. W tej części gry piłkarze Cartusii oddali niestety pole gry gospodarzom cofając się do defensywy. Zadowoleni z wyniku pozwoliliśmy na swobodne rozgrywanie futbolówki piłkarzom z Kolbud. Gospodarze zachęceni taką bierną postawą naszych piłkarzy szybko zmniejszyli rozmiary porażki. Już w 49 minucie dośrodkowanie z pola karnego, spod linii końcowej przed naszą bramkę przeciął co prawda bramkarz Cartusii, ale odbił piłkę wprost pod nogi nadbiegającego tam Jana Kreczmańskiego, który z bliskiej odległości wpakował piłkę do bramki. Piłka zmierzając po strzale tym w kierunku bramki odbiła się jeszcze od stojącego na linii bramkowej Filipa Pilichowskiego, ale ostatecznie ugrzęzła w siatce i mieliśmy 1:2. Po stracie bramki Kartuzjanie nieco się otrząsnęli, ale w dalszym ciągu więcej z gry mieli gospodarze a piłkarze Cartusii szukali szans na podwyższenie wyniku w kontratakach. Już w 55 minucie bliski szczęścia był młody wychowanek Cartusii Kacper Paninski, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem Kolbud uderza na bramkę z 11 metra, ale znowu bramkarz gospodarzy górą. W 74 minucie spotkania strzał głową bardzo aktywnego w tym meczu Marcina Dampca po rzucie wolnym trafia niestety w słupek. Chwilę później kolejna akcja Marcina Dampca, który przed polem karnym minął dwóch obrońców i wbiegając z piłką w kierunku bramki znalazł się kolejny raz w sytuacji sam na sam, ale jego strzał w kierunku dalszego słupka nieznacznie mija bramkę. W kolejnych akcjach mogliśmy oglądać dwa rzuty wolne z okolic 23-25 metra od bramki gospodarzy. Oba rzuty wolne uderzał Mateusz Niedźwiecki, ale pomimo dobrej precyzji i mocnych strzałów oba te uderzenia broni Partyk Cisewski. Po tych stałych fragmentach gry kolejny raz kontrowersyjną decyzję podjął sędzia główny tego spotkania, który nie zauważył faulu w polu karnym na kapitanie naszej jedenastki, który wychodząc na strzelecką pozycję, został od tyłu podcięty przez jednego z obrońców. Niestety sędzia nie zauważył  tego przewinienia i ponownie jak w sytuacji z pierwszej połowy nakazał grać dalej. Niestety te niewykorzystane okazje zemściły się. Grający już na tzw. aferę piłkarze z Kolbud doprowadzają do remisu w 90 minucie meczu. W sytuacji tej wrzucona w nasze pole karne piłka spada na głowę rosłego Seweryna Wrońskiego, który przedłużył jej lot głową w kierunku bramki. Piłkę lecącą przy słupku broni jeszcze bramkarz Cartusii Artur Babiński, ale kolejny raz odbija ją wprost pod nogi nadbiegającego tam jednego z napastników Kolbud Grzegorza Gruchała, który bez asekuracji naszych obrońców strzałem z bliskiej odległości pakuje piłkę w bramce i doprowadza do remisu 2:2.  W doliczonym już czasie gry szanse na bramkę dającą jeszcze zwycięstwo Cartusii miał kolejny raz Marcin Dampc, ale jego potężną „bombę” z linii 16 metra instynktownie broni bramkarz gospodarzy, który ewidentnie miał dzisiaj patent na obronę strzałów naszych piłkarzy. Niestety po ostatnim gwizdku sędziego bardziej cieszyli się piłkarze Kolbud, którzy rzutem na taśmę uchronili się od porażki. Dla naszych piłkarzy był to remis przegrany. Tylu sytuacji bramkowych, które mieliśmy w tym jednym meczu długo pewnie mieć nie będziemy.

Tak, czy owak mecz zgromadzonym na stadionie kibicom mógł się podobać. Było w nim wszystko tj. przede wszystkim dużo bramek, dużo ładnych składnych akcji, dużo strzałów na bramkę, dużo sytuacji bramkowych, kontrowersyjne decyzje sędziego no i napięcie do ostatniego gwizdka sędziego. Cieszy też, że podopiecznych trenera Mariana Geszke przyjechała także wspierać i dopingować liczna grupa kibiców z Kartuz. Takie mecze chciałoby się oglądać zawsze, ale z tą różnicą, że zwycięzcami lepiej byłoby, aby zostawali nasi piłkarze.

Składy drużyn:

Cartusia :

Babiński- Iwański, Pilichowski, Adamkiewicz, Piór- Niedźwiecki, Bielicki, Toporek (75’ Siłkowski), Giec (68’ Leszkiewicz), Paninski (58’ Wołoszyk)- Dampc;

Rez.: Małkiński- Leszkiewicz, Chudy, Wołoszyk, Siłkowski, Raulin, Sierszyński;

Kolbudy :

Cisewski- Jurczak, Wroński, Kreczmański (79’ Serocki), Łaszczuk, Malkowski, Stanisławski, Sychowski (46’ Wilgos), Żuk, Dubanowski (68’ Gruchała) – Piotrowski (46’ Pastuszka);

Rez.: Szuciło- Gruchała, Pastuszka, Serocki, Socha, Wilgos;

Bramki :

1:0 Niedźwiecki (35’), 0:2 Dampc (38’), 1:2 Kreczmański (49’), 2:2 Gruchała (90’);

Kartki :

Cartusia : Bielicki (ż), Toporek (ż), Piór (ż), Siłkowski (ż);

Kolbudy : Łaszczuk (ż), Jurczak (ż)

Sędziowie :

Pagieła Piotr – główny;

Biernat Tomasz – asystent;

Bieszczad Arkadiusz – asystent;

Zdjęcia :